Dubrownik

DUBROWNIK

Leży u stóp wyniosłej góry Srdj zakotwiczone na lazurowych falach Adriatyku masywnymi bastionami wyrastającymi z litej skały. Oślepiająca biel kamiennych ścian, czerwone dachy. Dla wielu to najpiękniejsze miasto Dalmacji. Cud. Bajka słoneczna. Powietrze pachnie. Spokój. Przestrzeń morza. Niewiarygodne, cudne, stare mury. Oliwki, winnice, pomarańcze, cytryny, palmy i wszędzie pełno oleandrów. Piękności jest tu tyle i słońca, i morza, że nie wiadomo, od czego zacząć” – pisał o Dubrowniku w 1927 roku polski kompozytor Ludomir Rogowski, który w pogoni za południowym słońcem wybrał to niezwykłe miasto na miejsce zamieszkania.

Kupiecka republika

Do starego miasta wchodzi się przez majestatyczną bramę Pile: najpierw przez przerzucony nad fosą kamienny gotycki most, potem przez drewniany most zwodzony, na którym rzut oka w dół może przyprawić o zawrót głowy. Posąg patrona miasta św. Błażeja spogląda z baszty bramnej na podróżnych, którzy przechodzą przez ciemną bramę i stają oślepieni dalmatyńskim słońcem odbijającym się od białych kamiennych murów u początku głównej arterii Dubrownika, zwanej Stradun albo Placa. Kiedyś płynął tędy kanał oddzielający od stałego lądu skalistą wysepkę, na której powstała grecko-iliryjska osada założona w pierwszej połowie VII w. n.e. przez uchodźców z niedalekiego Epidaurum (dziś Cavtat), atakowanego przez Słowian i Awarów. Nazwali ją Rausa – Ragusa (z łac. lausa – skała). Pod tą nazwą miasto stanie się znane we włoskim obszarze kulturowym. Wkrótce potem po drugiej stronie kanału osiedlili się Słowianie, którzy swoją wieś nazwali Dubrownik (od „dub” – dąb). W średniowieczu przy okazji budowy murów miejskich obie osady połączono, zasypując kanał. Wymieszały się również zamieszkujące miasto etniczne grupy i tak narodzili się słynący z urody dubrowniczanie. W całej Dalmacji do dziś zachwyca wysoka, dobrze zbudowana, brązowooka młodzież. Przed wyruszeniem przecinającą kamienny spokój miasta gwarną promenadą warto zatrzymać się przy szesnastobocznej studni Onofrio, zwanej tak od nazwiska jej XV- -wiecznego budowniczego Onofria dela Cavy, który stworzył w mieście system kanalizacji, sprowadzając wodę z odległej o 20 km pobliskiej rzeki. To najlepiej świadczy o poziomie rozwoju cywilizacyjnego miasta, które w tym czasie stało się potężną republiką kupiecką posiadającą liczne przedstawicielstwa na wybrzeżach Adriatyku i Morza Śródziemnego. Legenda głosi, że jeśli umyje się ręce pod strumieniem wody płynącej z 16 studzienek, spełni się wypowiedziane życzenie. Niestety, można to zrobić tylko raz w życiu.

Na głównym deptaku

Stradun został wybrukowany w XV wieku i odbudowany po wielkim trzęsieniu ziemi z 1667 roku. Wygładzone tysiącami podeszew wapienne płyty błyszczą w słońcu i, szczególnie po deszczu, łatwo się na nich poślizgnąć. Fasady kupieckich kamienic po obu stronach promenady również przeszły barokowy „lifting” po tamtej wielkiej katastrofie. Warto zwrócić uwagę na charakterystyczne sklepy „na koljeno”, w których parapety okienne były jednocześnie ladami. Dziś można tam kupić głównie pamiątki dla turystów.

Na lewo od Stradunu stoi klasztor Franciszkanów. Kościół zaczęto budować w 1337 roku, ale i ta budowla została doszczętnie zburzona podczas trzęsienia ziemi, zachował się tylko portal z gotycką pietą. Świątynię odbudowano w barokowym stylu, a w kapiącym od ozdób wnętrzu znajduje się grób Ivana Gundulicia, wielkiego dubrownickiego poety z XVII wieku, który w swym największym poemacie „Osman” wysławiał siłę polskiego oręża. Zachowały się natomiast romańsko–gotyckie krużganki z bogato rzeźbionymi kapitolami kolumn otaczające eksplodujący śródziemnomorską florą wirydarz. Najciekawszą dla turysty częścią klasztoru jest jednak stara apteka działająca od 1317 roku, która jest chronologicznie trzecią znaną instytucją tego typu w Europie i jedyną, która do dziś funkcjonuje. Można tam podziwiać piękne wyposażenie – drewniane szafy na medykamenty, eleganckie ceramiczne naczynia do ich przechowywania. Klasztor szczyci się również biblioteką posiadającą 30 tys. woluminów. Wspinające się na zbocze malownicze i wąskie kamienne uliczki za klasztorem Franciszkanów każdego sezonu oblepiają ogródki licznych kafejek i restauracji. Roi się od nich zwłaszcza równoległa do Stradunu ulica Prijeko, we wczesnym średniowieczu prowadząca do słowiańskiej osady, od której wzięło nazwę miasto. To dobre miejsce na lunch, choć oferta gastronomiczna jest pod względem jakości raczej nastawiona na masowego turystę. Ale na serwowanej z melonem dalmatyńskiej szynce, czyli prszucie, na pewno można polegać.

Św. Błażej, opiekun miasta

Idąc dalej Prijeką, można dojść do dawnej dzielnicy żydowskiej, z synagogą z XV wieku, jedną z najstarszych na Bałkanach. A gdy wyjdzie się znowu na Stradun, już tylko dwa kroki dzielą od placu Luža. „Dubrownik jest klejnotem Adriatyku, a jego >serce< stanowi posąg Orlanda” – pisał Ludomir Rogowski o znajdującym się tam posągu, będącym symbolem niezawisłej władzy sądowniczej dubrownickiej republiki. Spod słupa z wyrzeźbioną postacią rycerza odczytywano miejskie dekrety, służył on również jako pręgierz. Orlando stoi przed barokową fasadą kościoła św. Błażeja, patrona miasta. Zniszczone wiatrem i słońcem wapienne rzeźby tworzą na niej niezwykłą grę światłocienia. To jeszcze jeden powód, dla którego Dubrownik tak bardzo czasami przypomina Wenecję, na której sztuce i ustroju adriatycka republika się wzorowała. W XVIII-wiecznym kościele na ołtarzu stoi srebrna figura św. Błażeja trzymającego w ręku miniaturowe przedstawienie miasta, które otaczał swoją opieką.

Pałac w prowincjonalnym stylu

Perspektywę Stradunu zamyka wieża zegarowa z dzwonnicą – jej dzwony ostrzegały przed niebezpieczeństwem i wzywały rajców na posiedzenia miejskiej rady. Po lewej stronie stoi piękny pałac Sponza, zbudowany w latach 1516-22 przez Paskoje Miliczevicia, z loggią i dziedzińcem z arkadami. Na jego przykładzie można najlepiej zauważyć, że dubrowniccy architekci budowali w trochę prowincjonalnym stylu. Choć po drugiej stronie Adriatyku nowa sztuka kwitnie już w najlepsze, tu za renesansowymi arkadami chowają się gotyckie łuki drzwiowe. Taki jest cały Dubrownik – prowincjonalny, przaśny, słowianizujący. Piękny. Idąc dalej ulicą Zlatarską, dochodzi się do klasztoru Dominikanów zbudowanego w 1315 roku i również zniszczonego podczas trzęsienia ziemi w 1667 roku. Wnętrze kościoła kryje prawdziwe skarby późnego gotyku dalmatyńskiego, jak XV-wieczne „Ukrzyżowanie” Paola Veneziano i „Madonnę ze św. Janem” Lorenza di Marino Dobriczevicia. W wirydarzu gotyckiego klasztoru rosną drzewka pomarańczowe. W bibliotece zawierającej 16 tys. woluminów znajduje się jedno z najstarszych tłumaczeń Awicenny na łacinę, a w przyklasztornym muzeum ołtarz Tycjana.

 

Pałac Rektorów

Idąc zaś od placu Luža w prawo, dochodzi się do centrum życia politycznego dawnej Ragusy – Pałacu Rektorów. Przypominająca nieco wenecki Pałac Dożów budowla była siedzibą władz republiki. Rektor, czyli knez, był początkowo Wenecjaninem, ale po wyjściu miasta spod zwierzchności Serenissimy w połowie XIV wieku zaczęto wybierać na to stanowisko przedstawicieli raguzańskiego patrycjatu. Kadencja rektora trwała tylko miesiąc, a ponownie mógł zostać wybrany na to stanowisko dopiero po dwóch latach. Oczywiście ustrój Dubrownika daleki był od demokracji we współczesnym rozumieniu – we władzach miejskich, Małej i Wielkiej Radzie, zasiadała tylko szlachta. W pałacu mieści się ciekawe muzeum obrazujące życie polityczne republiki, która zakończyła swój żywot dopiero za czasów napoleońskich. Nawet gdy w XVI wieku po bitwie pod Mohaczem Dubrownik musiał uznać zwierzchność otomańskiej Porty, ta zadowoliła się tylko haraczem, nie ingerując w ustrój miasta.


Katedra z „Wniebowzięciem”

Tuż obok, na placu imienia Marina Držićia, wielkiego chorwackiego pisarza, stoi katedra Najświętszej Marii Panny, czyli Velike Gospe. Zbudowano ją na miejscu romańskiego kościoła zniszczonego w trzęsieniu ziemi, wzorując się na barokowych kościołach Rzymu. W środku trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę na ołtarz z „Wniebowzięciem” ze szkoły Tycjana. W skarbcu znajduje się aż 138 relikwiarzy, z których większość obnosi się podczas tradycyjnej procesji na św. Błażeja, 3 lutego. Najważniejszy jest bizantyński relikwiarz z czaszką świętego, dekorowany emalią i filigranem. Pobliski Zielony Rynek, noszący dziś imię poety Iwana Gundulicia, jest chyba najbardziej malowniczym zakątkiem Dubrownika – z kamiennych balkonów starych pałaców zwieszają się kwiaty, na stojącym pośrodku pomniku poety siadają ptaki. Nieopodal, u szczytu wspaniałych schodów, stoi majestatyczny kościół Jezuitów, prawdziwa perła kontrreformacyjnej architektury. Ale dość już tych zabytków. Życie w Dubrowniku tak naprawdę ożywa koło godziny dziewiątej, gdy upał zelżał i turyści schodzą się na wieczorny spacer po Stradunie. Wieczór najlepiej zakończyć nad kieliszkiem słodkiego chorwackiego wina prošek w Gradskiej Kavanie, mieszczącej się w dolnych kondygnacjach dawnego miejskiego arsenału. Piękny stąd widok na stary port.


Wokół miejskich murów, Lokrum

Mury obronne, należące do najstarszych i najbardziej kompletnych w Europie, otaczają stare miasto pierścieniem o długości 1940 m, w niektórych miejscach osiągając wysokość 25 m. W skład wyższych wewnętrznych fortyfikacji wchodzi pięć bastionów, 17 wież i jedna twierdza, od strony lądu wspierane przez niższy mur z dziesięcioma bastionami, dzieło słynnego włoskiego budowniczego fortyfikacji Michelozza. Miasta bronią też dwa wolno stojące forty – Revelin od wschodu i Lovrijenac od południowego zachodu. Budowę murów rozpoczęto w VIII wieku, zakończono w XVI wieku. Można je zwiedzać – wejścia znajdują się przy kościele Zbawiciela (sv. Spasa) koło bramy Pile i przy twierdzy św. Jana. Z góry rozciąga się widok na dachy Dubrownika; błyszcząca nowością czerwona dachówka wskazuje na miejsca, które zostały trafione podczas ostrzału artyleryjskiego jugosłowiańskiej armii i floty w 1991 roku. Przez siedem miesięcy ze szczytu góry Srdj, której grzbietem przebiega granica z Bośnią, i z krążących po Adriatyku okrętów na dubrownicką starówkę padały pociski, na sam Stradun spadło ich 36. Potem na szczęście okazało się, że zniszczenia nie były tak groźne, jak się wydawało. Dzięki pomocy UNESCO załatano dziury w murach i chodnikach, dachy pokryto nową dachówką. Dziś Dubrownikowi trzeba się dobrze przyjrzeć, by odnaleźć ślady niedawnej tragedii. Idąc murami na południe od bramy Pile, dochodzi się do twierdzy więziennej Bokar projektu Michelozza, która jest najstarszą zachowaną budowlą tego typu w Europie. Mieści się tam lapidarium, a dostępu do miejskich bram chronią liczne zabytkowe działa. Stąd najlepiej obserwować wzniesioną na 36-metrowej skale twierdzę Lovrijenac, czyli św. Wawrzyńca, również broniącą wejścia do miasta, która podobno została zbudowana w trzy miesiące. Dziś w tej malowniczej scenerii odbywają się przedstawienia teatralne. Południowa część murów dostarcza najbardziej dramatycznych przeżyć – mury płynnie przechodzą w poszarpaną pionową skałę spływającą wprost do morza. Narożna twierdza św. Jana broniła dostępu do starego dubrownickiego portu – w nocy zamykano go łańcuchem przeciągniętym od twierdzy do XV-wiecznego falochronu Kaše. Dobrze z niej widać zieloną wyspę-park Lokrum. Dziś w twierdzy można obejrzeć Akwarium oraz Muzeum Etnograficzne i Morskie. Od wschodu wejścia do miasta od strony lądu broniła twierdza Revelin górująca nad drugą główną bramą miejską, Ploče, z której przybyszów również wita posąg św. Błażeja. To tutaj kończyły się szlaki handlowe z głębi Półwyspu Bałkańskiego; przyjezdnych czekała obowiązkowa kwarantanna, za której unikanie groziły surowe kary. Szczególnie piękny widok na miasto rozpościera się też z leżącej na północy baszty Minčeta. Uwaga: przejście dwóch kilometrów po licznych wznoszących się i opadających schodkach to wysiłek, którego lepiej nie podejmować w bezlitosnym słońcu w samo południe.


Wyspa-rezerwat

Ze starego portu można się wybrać promem na wycieczkę na Lokrum, wyspę Archipelagu Elafickiego – to zaledwie 10-minutowa podróż. W XI wieku wznieśli tu klasztor benedyktyni. Legenda mówi, że gdy w 1803 roku senat dubrownickiej republiki zdecydował o przejęciu klasztornych dóbr, mnisi przed opuszczeniem wyspy obeszli ją dookoła ze świecami zwróconymi płomieniem w dół, ciskając straszliwe przekleństwa na przyszłych właścicieli siedziby. Jak pisze w swoich zapiskach Rogowski, trzej senatorowie, którzy oznajmili mnichom decyzję, zginęli pierwsi – jeden został otruty przez żonę, drugi rzucił się z okna, trzeciego zabił własny służący.

Potem dubrownicka republika odeszła w mroki historii – w 1806 roku zajął ją bez jednego wystrzału napoleoński marszałek Marmont. Po kongresie wiedeńskim Dalmacja przeszła pod panowanie Austrii i w 1858 roku wyspę kupił nieszczęsny cesarz Maksymilian, rozstrzelany potem podczas wojny domowej w Meksyku. Bywał też na niej równie pechowy arcyksiążę Rudolf. Kto jednak nie boi się klątw, znajdzie na wyspie spokój przyrodniczego rezerwatu, w którym można podziwiać śródziemnomorską i egzotyczną roślinność w całym jej rozkwicie.

Aktualna pogoda w Dubrowniku

Click for Dubrovnik, Croatia Forecast