Wielu turystów docenia walory Beskidu Sądeckiego. Nikomu kto wędrował po szlakach Beskidzkich nie trzeba tłumaczyć dlaczego przyciągają one coraz więcej turystów znudzonych i przemęczonych przeludnionymi i hałaśliwymi tatrzańskimi ścieżkami, długimi kolejkami do wejścia na szczyty górskie.
Wędrując po Beskidach często można nikogo nie spotkać na szlaku, dzięki czemu można „dostać” od wędrówki to czego się oczekiwało. Dla mnie osobiście górska wędrówka to ucieczka od zgiełku miasta, wszechobecnej elektroniki, internetu, to czas gdzie można się przez chwilę wyciszyć by po powrocie do miejskiej dżungli mieć mocniej doładowane akumulatorki.
A Beskidy potrafią dać dużo satysfakcji. Specyfika tych gór polega na ich dużym zalesieniu. wędrując zatem przez las dodatkowo dotleniamy płuca.
Wiadomo, nie należy zbyt dużo oczekiwać od ścieżek w lesie, często pojawia się błotko, czasem jakieś ogromne korzenie, czy też śliskie skały porośnięte mchem. Wszystko to teoretycznie z punktu widzenia człowieka przesiąkniętego cywilizacją utrudnia chodzenie a wszelkie utrudnienia traktuje się jako przeszkodę.
Ale w końcu to sam człowiek wybiera tą trasę, przecież na szlakach nie pojawiają się panienki w butach na wysokim obcasie (i całe szczęście), które wszędzie muszą dojechać samochodem bo przejście nawet 200 m to zbyteczny wysiłek.
Tak właśnie! W góry wybierają się ludzie, którzy z tęsknotą patrzą za czasami średniowiecza i szczerze zazdroszczą swoim przodkom, że żyli w normalniejszych czasach gdzie nie było dróg i wszystko było takie naturalne i normalne.
Tym bardziej złości widok wszelakiej próby zachwiania tej naturalnej równowagi.
Wszyscy wiedzą o Szlaku Papieskim. Trasa, którą ks. Karol Wojtyła z przyjaciółmi przeszedł w sierpniu 1954 r., wiodła przez Gorce i Pieniny w Beskid Sądecki: z Krościenka przez Pasmo Radziejowej (Dzwonkówkę, Skałkę, Prehybę, Radziejową, Wielki Rogacz, Piwniczną) i Pasmo Jaworzyny (Łomnicę, Łabowską, Runek, Jaworzynę Krynicką do Krynicy). Trasa wędrówki narciarskiej w marcu 1955 r. prowadziła przez Prehybę do Rytra. Obie trasy są częściowo oznakowane jako Szlak Papieski.
Ponieważ sam przeszedłem ostatnio częścią tego szlaku, zdumiał mnie widok jaki ujrzałem. Zdziwiłem się nie tylko widokiem ale faktem, iż w Polsce niektórzy pracują jeszcze w stylu PRL-u. Prace w lesie są konieczne – Nadleśnictwo prowadzi własną gospodarkę, prowadzi inwestycje w postaci budowy dróg, wycinki lasu, dba o drzewostan itp. Prace przy budowie drogi przecinającej część Szlaku Papieskiego na odcinku Przehyba – Stary Sącz prowadzone są bez należytego szacunku dla otoczenia. W związku z tym istnieją odcinki szlaku całkowicie zawalone ściętymi drzewami, a poprzednio ścięte drzewa przeciągnięte po wąskiej ścieżce szlaku całkowicie spowodowały jej całkowite zniszczenie.
Efektem jest mocno poprzecierany szlak, miejscami bardzo trudny do pokonania na stromych odcinkach. Przejście w porze wilgotnej po takiej ścieżce może się źle skończyć dla turysty.
Mówi się o wielkim szacunku dla Ojca Świętego jakim darzyli go górale, a jak się to ma w praktyce? Zawalić szlak Jego imieniem drzewami i jeszcze go mocno popsuć w kilku miejscach?
Można mówić o bezmyślności, niegospodarności, ale przypominam starą historię z tego samego regionu (Radziejowa) i oburzenie jakie wywołał widok na tym szczycie (List Otwarty do Nadleśnictwa w Krościenku i Piwnicznej).
Czy władze Nadleśnictwa coś z tym robią ?
Fotografie pochodzą z października 2006r.
Jeśli ktoś z czytelników natknął się na podobną historię lub go coś zbulwersowało na szlakach turystycznych to bardzo proszę o kontakt. O tym trzeba pisać!